Ściana płaczu Shutterstock
Jest też cała lista naturalnych krajobrazów których fotografowanie objęte jest zakazem komercyjnego użycia, a powoli dochodzimy do etapu że na zagraniczne wyjazdy nie można zabierać progesjonalnego sprzętu foto. Zamurowało mnie gdy się dowiedziałem że w Etiopii urzędnik celny na granicy zdecyduje czy mój aparat jest profesjonalny czy nie.
Odpowiedz
Ale to chyba bardziej kwestia wizy, a nie krajobrazu? W Kanadzie też podobno można stracić sprzęt na granicy, przynajmniej tak słyszałam na jednym forum foto.
Z krajobrazów to wiem tylko o tej różowej skałce w Australii, reszta parków narodowych to chyba tylko kwestia opłat?
Odpowiedz
(2019-10-26, 14:23:58)malk napisał(a): Ale to chyba bardziej kwestia wizy, a nie krajobrazu? W Kanadzie też podobno można stracić sprzęt na granicy, przynajmniej tak słyszałam na jednym forum foto.
Z krajobrazów to wiem tylko o tej różowej skałce w Australii, reszta parków narodowych to chyba tylko kwestia opłat?

Na różową skałkę w Australii nie wolno turystom włazić, ale o zakazie fotografowania jej nic nie słyszałem.

Zaintrygowałeś mnie też utratą sprzętu na granicy w Kanadzie .... Icon_eek Icon_eek Icon_eek Icon_eek Icon_eek Icon_eek Icon_eek  możesz to rozwinąć ? Przecież to jakiś absurd.

Zrozumiałbym jeszcze kraje arabskie, czy jakieś afrykańskie wynalazki związane z islamem, ale Kanada ?
______________
:twisted:
Odpowiedz
To nie zakaz fotografowania ale zakaz rozpowszechniania w celu zarobkowym. Aparatu raczej nie zabierają ale zatrzymują w depozycie. Przy wylocie sobie odbierzesz, no chyba że wracasz z innego miejsca, to jest problem.
Znajomy w Etiopii musiał oddać drona a przy wylocie wprowadzili go do pomieszczenia w którym były dziesiątki dronów i kazali wybrać który jego? Mi regularnie odrzucają zdjęcia z napisem wodospady iguazu
Odpowiedz
Ok, poszperałam trochę... Wygląda na to, że nie jest aż tak żle, jak donosiły internetowe plotki: http://www.environment.gov.au/resource/m...-artists-0 Są wyznaczone miejsca, wymagane jest pozwolenie na komercyjną publikację, w tym edytoriali i zdjęć archiwalnych. Wniosek kosztuje tylko $20 za foto, gorzej z video, bo aż 250 za dzień.
Co do Kanady to zdania są podzielone. Niektórzy mówią, że nie ma żadnych problemów, inni piszą np o zastawach wartości całego sprzętu. Może na obywateli Stanów są bardziej cięci, nikt raczej nie będzie podejrzewał przyjezdnego z Polski, że sobie dorabia na foceniu kanadyjskich wesel.
Odpowiedz
Ja zapłaciłem kiedyś za pozwolenie na komercyjne wykorzystanie zdjęć zrobionych w Monument Valley ($20 albo $50 - nie pamiętam). Dokument wystawiają przedstawiciele plemienia Navajo w biurze przy wjeździe do parku. Ponoć ich prawnicy czasem szukają w sieci osób/firm, które nie są "uprawnione", a zarabiają na zdjęciach i każą sobie płacić wysokie odszkodowania.
Odpowiedz
(2019-10-27, 08:04:36)maccio napisał(a): Ja zapłaciłem kiedyś za pozwolenie na komercyjne wykorzystanie zdjęć zrobionych w Monument Valley ($20 albo $50 - nie pamiętam). Dokument wystawiają przedstawiciele plemienia Navajo w biurze przy wjeździe do parku. Ponoć ich prawnicy czasem szukają w sieci osób/firm, które nie są "uprawnione", a zarabiają na zdjęciach i każą sobie płacić wysokie odszkodowania.

Czy nam się to podoba czy nie podlegamy zachodniej agresji kulturowej, która prawem podpartym wojskiem i kasą dba o właściwy przekaz świata. Nie wiem czy naprawdę ludzie musza zarabiać na fotografiach tego co płatne i zastrzeżone. Może lepiej przyjąć założenie, że na świecie 
nie ma wieży Eifla, nie ma
wodospadów iguazu
nie ma Nowego Jorku
nie ma Etiopii
a jest tylko to co swobodnie dostępne.
Dziś odrzucamy wszelkie widokówki z wieżą Eifla, jutro kasujemy Paryż. Nie zerkamy na fotki z Etiopii.
Jest tyle ciekawych miejsc do pokazania. Właśnie czytałem o Finie jak to pojechał do Wenecji, narobił masę fotek (ciekawe nawet) a sprzedały się tylko dwie, natomiast schodzą jak świeże bułeczki fotki z jego rodzinnego Turku o którym sam mówi, że to miejsce zupełnie nieznane na świecie.
Odpowiedz
(2019-10-27, 11:44:43)jarekwitkowski napisał(a): ...schodzą jak świeże bułeczki fotki z jego rodzinnego Turku o którym sam mówi, że to miejsce zupełnie nieznane na świecie.
Tu się w 100% zgadzam - najlepsze tematy często znajdziemy pod nosem. Grunt to je zobaczyć, bo jesteśmy z nimi tak oswojeni, że je ignorujemy. A jednocześnie to, że znamy je najlepiej pomaga pokazać temat z pozycji dużo ciekawszej, innej niż okiem zachłyśniętego turysty. Po 2 wizytach w Indiach, na przykład, mam może 1 dobre zdjęcie. A wszystko jest przecież takie egzotyczne, kolorowe i magnetyczne dla obiektywu!
Ja wiecznie się zbieram do fotografowania Łodzi, bardzo ubogo reprezentowanej na stokach. Choć nie wiem, czy warto. Z racji nazwy... Nawet po wpisaniu Łódź, city Poland wyskakuje... Gdańsk Icon_cheesygrin

Kłopot jest dla mnie z tym, że zasady są nie zawsze jasne, i można nieświadomie zmarnować czas i pieniądze na sesję, która nie ma szans na stokach. Raz się tak wtopiłam z tatuażami. Ale cóż, jak zdjęcia cieszą, to nawet nie ma to takiego wielkiego znaczenia. Przecież wszyscy wiedzą, że najlepiej sprzedają się gnioty Icon_cheesygrin
Odpowiedz
(2019-10-27, 11:44:43)jarekwitkowski napisał(a): Właśnie czytałem o Finie jak to pojechał do Wenecji, narobił masę fotek (ciekawe nawet) a sprzedały się tylko dwie, natomiast schodzą jak świeże bułeczki fotki z jego rodzinnego Turku o którym sam mówi, że to miejsce zupełnie nieznane na świecie.

A to prawda z tą Wenecją. Na zamieszczone 190 fotek na Shutterstock przez 5 miesięcy sprzedałem 7 szt.
A z drugiej strony najlepszą sprzedaż fotek z tematu "widoczki miejskie" mam właśnie - nie z Paryża, Berlina, Dubaju, Walencji czy Wenecji - a z okolicznych małych miejscowości Smile
Nawet miałem taką akcję, że Shutterstock inspirował mnie bym przesyłał więcej zdjęć z mniejszych miejscowości.
Odpowiedz
To ciekawe, bo u mnie zdjęcia z pipidówek prawie się nie sprzedają, w przeciwieństwie do światowych stolic.
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 40 gości