Brzydkie słowo "workflow"

[malk]

Wątek o dyskach zewnętrznych przypomniał mi o temacie, który od dawna chciałam tu poruszyć. Od początku przygody ze stokami mam problem z tym jak przeorganizować sobie workflow (przy okazji, szukam polskich zamienników dla tego określenia!). Zgadzam się z twierdzeniem, że to podstawa w zarabianiu na fotografii i jestem ciekawa, jak Wy to organizujecie.
Ja może nie mam się czym chwalić, ale jest zdecydowanie lepiej niż było.
W skrócie wygląda to tak:

• kopiuję od razu przez Lightroom, z presetem pogłębiającym czernie, ustawiającym nasycenie itp.
  
• wybieram pliki które "przepuszczam dalej" oznaczając 3. gwiazdkami, sporadycznie 5. jeśli trafię na pewniak
  
• jednocześnie x oznaczam te, które na pewno będę kasować - niedoświetlone czy wybitnie żenujące - ale jedynie 1-2%
  
• przechodzę do trybu develop i tutaj... gubię się; za często zmieniam system, tracę najwięcej czasu... staram się zrobić tu jak najwięcej, żeby nie tracić czasu w PS, przez co kończę tracąc czas... ale pobieżnie, w teorii, wygląda to tak:
  • na czerwono zaznaczam ewentualne cz-b
    
  • 2 gwiazdkami oznaczam pliki które wiem, że będę chciała połączyć
    
  • dopasowuję ekspozycję i balans bieli ręcznie, ale grupowo (auto sync)
    
  • efekty typu winieta, ziarno, kolory mam zapisane w presetach
    
  • na koniec zostawiam pędzle
    
  
  
• porównuję ekspozycję w trybie survey (N)
  
• eksportuję do tiff Adobe RGB i jpg sRGB
  
• tworzę podfoldery "pix" i "rej"
  
• eksportuję katalog i usuwam z Lightrooma
  
• fotoszopuję
  
• co tydzień staram się przenieść nowości na dyski zewnętrzne
  

Jak widzicie, brakuje tu dodawania słów kluczowych. Kiedyś to robiłam, przestałam, zaczęłam znowu i ponownie zrezygnowałam. Nie mam dobrego systemu i traciłam tu czas. Muszę coś na to poradzić. W tej chwili korzystam z opcji Shutterstock "suggest keywords".