2020-06-08, 04:33:13
Jeżeli chodzi o stocki, to jestem świeżakiem tak świeżym (pierwsza sprzedaż kilka dni temu), że nie powinienem zabierać głosu w obecności starszych i mądrzejszych. Handlem internetowym zajmuję się jednak od lat 20 i to ośmiela mnie do zabrania głosu. Sprzedaż zdjęć na stockach jest bowiem niczym innym, jak formą handlu internetowego. A to, czym się handluje, jest w istocie sprawą drugorzędną, gdy rozmawiamy o ogólnych prawach rynku.
Prawie wszyscy są wkurzeni, wk....eni, zbulwersowani i przerażeni tym, co zrobił Shutterstock. Wkurzanie się nic jednak nie pomoże. Chłostanie fal morskich, przeklinanie trąby powietrznej, rozpaczanie, wzywanie gromu z nieba ażeby nas dobił (to z la Fontaina) albo bluzganie Shutterstockowi... wszystko to są działania jednakowo irracjonalne.
W nowej sytuacji należy myśleć i podejmować działania racjonalne, czyli najlepsze z możliwych. Najlepsze? To znaczy jakie? Ha! Właśnie... To zależy od tego, kim jest dostawca (w tym wypadku fotograf) i jaki towar sprzedaje. A przede wszystkim, ile ten towar jest naprawdę wart. Nie ma jednej ogólnej odpowiedzi na pytanie „co trzeba zrobić?”. W końcu każdy (choćby metodą prób i błędów) wypracuje swoje indywidualne rozwiązanie.
Na solidarny bojkot raczej nie można liczyć, choć ja osobiście niczego na Shutterstock wstawiać nie zamierzam. Łatwo mi to przychodzi. Łatwo było ewangelicznej wdowie wrzucić do skarbonki ostatni grosz, bo mieć jeden grosz albo mieć zero groszy, to już i tak wszystko jedno. Ostatni grosz i tak już niczego nie zmieni – można go oddać albo utopić w sraczu. Ale spróbuj oddać ostatni milion Tak i mnie stać na to, żeby plunąć na Shutterstock Ktoś wcześniej już to tutaj bardzo mądrze wyjaśnił. Dużo trudniej jest podjąć taką decyzję komuś, kto osiąga na Shutterstocku realne (choćby i coraz mniejsze) dochody. Bardzo łatwo jest zrezygnować z dochodu wysokości 10 centów miesięcznie, ale dużo trudniej zrezygnować z (choćby tylko) 50 dolarów.
Co trzeba zrobić? Jakie postępowanie jest w zaistniałej sytuacji racjonalne, a jakie nie? To zależy od tego, ile jest wart nasz towar, a także ile tego towaru sprzedajemy oraz jakiej jakości jest ten towar, no i także to, jaki jest koszt produkcji. Dla jednego fotografa optymalnym rozwiązaniem jest pozostanie na Shutterstocku, a dla innego optymalnym rozwiązaniem może być olanie Shutterstocka. Optymalnym rozwiązaniem może być też wycofanie części zdjęć i pozostawienie części zdjęć. Dla jednego dobrym rozwiązaniem jest wstawianie na Shutterstock nowych zdjęć, a dla innego najlepszym rozwiązaniem jest wstrzymanie się od tego. Wszystko zależy od rzeczywistej wartości towaru i od rzeczywistych kosztów produkcji.
KILKA SŁÓW O RYNKU.
Zdjęcie jest towarem. Od czego zależy cena towaru?
Cena towaru nie zależy od popytu (sic!!!! – wiem, co mówię – nie oszalałem).
Cena towaru nie zależy od podaży (sic!).
Cena towaru zależy od STOSUNKU podaży do popytu!
Rozważmy trzy przykładowe zdjęcia: X, Y oraz Z.
Zdjęcie X jest warte 300 złotych, bo można je sprzedać 300 razy po złotówce.
Zdjęcie Y jest warte 300 złotych, bo można je sprzedać 10 razy po 30 złotych.
Zdjęcie Z jest warte 300 złotych, bo można je sprzedać 1 raz za 300 złotych (zdjęcie jest unikalne, nie do powtórzenia, ale jest na nie tylko jeden klient, który może dać 300 złotych, lecz nie więcej).
W tych trzech przypadkach stosunek podaży do popytu jest taki sam, ale podaż i popyt są w tych trzech przypadkach zupełnie różne. „X” jest zdjęciem mikrostockowym, „Z” jest zdjęciem makrostockowym, a „Y”? No właśnie... Napiszę o tym w następnym tekście. Istnieją zdjęcia, które najlepiej sprzedawać na SS, choćby i po 10 centów za pobranie. Jeżeli tych pobrań jest dużo, to może być opłacalne. Ale są też zdjęcia, których sprzedawanie na Shutterstock jest pomysłem godnym kretyna. Po prostu są za dobre na SS.
„MÓJ TOWAR JEST WART 30 CENTÓW, ALE NIKT MI NIE CHCE TYLE DAĆ”
Czujecie ten absurd? Trudno o większą bzdurę, niż stwierdzenie, że nasz towar jest wart więcej, niż płaci Shutterstock, ale żaden inny stock nie da nam takich zarobków, jakie daje Shutterstock. JEŻELI Shutterstock DAJE NAJWIĘKSZE ZAROBKI, TO ZNACZY, ŻE PŁACI DOBRZE. Zdobył dominującą pozycję na rynku i ciągnie z tego ogromne zyski płacąc za towar 10 centów, a odsprzedając go 500 czy 600% drożej. Widocznie tyle jest warta usługa pośrednictwa, świadczona przez Shutterstock. Jeżeli inne stocki zarabiają na odsprzedaży „tylko” 100, 200 albo 300% procent, to znaczy, że są mniej skutecznymi pośrednikami. Jeżeli jednak Shutterstock przegiął pałę i wycenił swoją usługę zbyt wysoko, to konkurencja zrobi mu z d...y jesień średniowiecza, czego sobie i Wam życzę. Możemy pomóc sobie i tej konkurencji, podejmując racjonalne decyzje.
Cena papierowego dolara wynosi dziś 3,97 PLN. W hurcie będzie taniej – powiedzmy jakieś 3,95 PLN. Gdyby jakiś kantor zaczął sprzedawać dolary po 3,20 PLN, to nabywcy odnaleźli by drogę do niego, choćby znajdował się na dnie Rowu Mariańskiego. Ja wiem, że fotografia to nie jest papierowy dolar. Marże pośredników są zupełnie inne – sięgają setek %, a nie 1-2%; wycena ma też dużo większą wariancję, ALE, mimo wszystko, RYNEK DZIAŁA ZGODNIE Z OGÓLNYMI REGUŁAMI. Są różnice ilościowe, ale nie ma różnic jakościowych w działaniu różnych rynków.
Sprawa jest więc prosta. Jeżeli za nasze zdjęcie możemy dostać więcej, niż oferuje Shutterstock, nie sprzedawajmy go na Shutterstocku. Proste? Proste! Oczywiste? Oczywiste! Jeżeli jakieś zdjęcie ma ponadprzeciętną wartość i jest komuś naprawdę potrzebne, to nabywca odnajdzie je i na Adobe, i na innym stocku – nawet na „makro”.
Jeżeli jednak zajmujemy się fotografowaniem kanapek z serem, a na świecie żyje 100 tysięcy ludzi, którzy potrafią zrobić równie dobre zdjęcia kanapki z serem i każdego dnia napływają na stocki kolejne zdjęcia kanapek z serem (ani gorsze, ani lepsze od naszych), to oczywiste jest, że wartość zdjęcia kanapki z serem w końcu zrówna się z kosztami produkcji. A że rynek ma pewną bezwładność, cena takiego zdjęcia na pewien czas zanurkuje nawet poniżej kosztów produkcji. Robienie zdjęć staje się coraz łatwiejsze, więc poziom przy którym zaczynają się godziwe zyski każdego dnia podnosi się. Zrobiłem dziś zdjęcie bardzo ładnego porostu. Całkiem ładne zdjęcie. 50 lat temu cały świat na widok takiego zdjęcia sfajdał by się z zachwytu, a NG albo inne prestiżowe czasopismo zapłaciłoby górę złota. A dziś? Dziś prawie każdy potrafi zrobić takie zdjęcie i na AS można kupić co najmniej kilkanaście równie dobrych o tej samej tematyce. Żeby dużo zarobić, trzeba zrobić coś o wiele, wiele lepszego – o wiele, wiele trudniejszego.
PODSUMOWANIE
Zachęcam wszystkich, aby starali się poprawnie wyceniać swoje prace. Być może Shutterstock dobrze płaci za sieczkę, ale ciut lepsze zdjęcia warto wstawić gdzie indziej. Dużym błędem jest konkurowanie z samym sobą – katastrofalnym błędem jest na przykład wstawienie tego samego zdjęcia na mikro i na makro. Ale błędem jest też sprzedawanie za 10 centów czegoś, co można gdzieindziej sprzedać na przykład za 23 centy.
Osobnym zagadnieniem jest luka między mikro a makro, czyli zagadnienie zdjęcia „Y”. Nawet bardzo mały spółdzielczy stock mógłby wejść w tę lukę, pozbawiając wielkie stocki odrobiny zysków i zwiększając zarobki fotografów. Padła tu propozycja stworzenia własnego stoku. Może żartobliwa, ale to wcale nie jest żart. Innym razem o tym napiszę (bo już drugie kury piały), jeżeli wcześniej śmiechem mnie nie zabijecie, jako głupiego świeżaka, który ośmielił się odezwać pośród starszych i mądrzejszych.
Prawie wszyscy są wkurzeni, wk....eni, zbulwersowani i przerażeni tym, co zrobił Shutterstock. Wkurzanie się nic jednak nie pomoże. Chłostanie fal morskich, przeklinanie trąby powietrznej, rozpaczanie, wzywanie gromu z nieba ażeby nas dobił (to z la Fontaina) albo bluzganie Shutterstockowi... wszystko to są działania jednakowo irracjonalne.
W nowej sytuacji należy myśleć i podejmować działania racjonalne, czyli najlepsze z możliwych. Najlepsze? To znaczy jakie? Ha! Właśnie... To zależy od tego, kim jest dostawca (w tym wypadku fotograf) i jaki towar sprzedaje. A przede wszystkim, ile ten towar jest naprawdę wart. Nie ma jednej ogólnej odpowiedzi na pytanie „co trzeba zrobić?”. W końcu każdy (choćby metodą prób i błędów) wypracuje swoje indywidualne rozwiązanie.
Na solidarny bojkot raczej nie można liczyć, choć ja osobiście niczego na Shutterstock wstawiać nie zamierzam. Łatwo mi to przychodzi. Łatwo było ewangelicznej wdowie wrzucić do skarbonki ostatni grosz, bo mieć jeden grosz albo mieć zero groszy, to już i tak wszystko jedno. Ostatni grosz i tak już niczego nie zmieni – można go oddać albo utopić w sraczu. Ale spróbuj oddać ostatni milion Tak i mnie stać na to, żeby plunąć na Shutterstock Ktoś wcześniej już to tutaj bardzo mądrze wyjaśnił. Dużo trudniej jest podjąć taką decyzję komuś, kto osiąga na Shutterstocku realne (choćby i coraz mniejsze) dochody. Bardzo łatwo jest zrezygnować z dochodu wysokości 10 centów miesięcznie, ale dużo trudniej zrezygnować z (choćby tylko) 50 dolarów.
Co trzeba zrobić? Jakie postępowanie jest w zaistniałej sytuacji racjonalne, a jakie nie? To zależy od tego, ile jest wart nasz towar, a także ile tego towaru sprzedajemy oraz jakiej jakości jest ten towar, no i także to, jaki jest koszt produkcji. Dla jednego fotografa optymalnym rozwiązaniem jest pozostanie na Shutterstocku, a dla innego optymalnym rozwiązaniem może być olanie Shutterstocka. Optymalnym rozwiązaniem może być też wycofanie części zdjęć i pozostawienie części zdjęć. Dla jednego dobrym rozwiązaniem jest wstawianie na Shutterstock nowych zdjęć, a dla innego najlepszym rozwiązaniem jest wstrzymanie się od tego. Wszystko zależy od rzeczywistej wartości towaru i od rzeczywistych kosztów produkcji.
KILKA SŁÓW O RYNKU.
Zdjęcie jest towarem. Od czego zależy cena towaru?
Cena towaru nie zależy od popytu (sic!!!! – wiem, co mówię – nie oszalałem).
Cena towaru nie zależy od podaży (sic!).
Cena towaru zależy od STOSUNKU podaży do popytu!
Rozważmy trzy przykładowe zdjęcia: X, Y oraz Z.
Zdjęcie X jest warte 300 złotych, bo można je sprzedać 300 razy po złotówce.
Zdjęcie Y jest warte 300 złotych, bo można je sprzedać 10 razy po 30 złotych.
Zdjęcie Z jest warte 300 złotych, bo można je sprzedać 1 raz za 300 złotych (zdjęcie jest unikalne, nie do powtórzenia, ale jest na nie tylko jeden klient, który może dać 300 złotych, lecz nie więcej).
W tych trzech przypadkach stosunek podaży do popytu jest taki sam, ale podaż i popyt są w tych trzech przypadkach zupełnie różne. „X” jest zdjęciem mikrostockowym, „Z” jest zdjęciem makrostockowym, a „Y”? No właśnie... Napiszę o tym w następnym tekście. Istnieją zdjęcia, które najlepiej sprzedawać na SS, choćby i po 10 centów za pobranie. Jeżeli tych pobrań jest dużo, to może być opłacalne. Ale są też zdjęcia, których sprzedawanie na Shutterstock jest pomysłem godnym kretyna. Po prostu są za dobre na SS.
„MÓJ TOWAR JEST WART 30 CENTÓW, ALE NIKT MI NIE CHCE TYLE DAĆ”
Czujecie ten absurd? Trudno o większą bzdurę, niż stwierdzenie, że nasz towar jest wart więcej, niż płaci Shutterstock, ale żaden inny stock nie da nam takich zarobków, jakie daje Shutterstock. JEŻELI Shutterstock DAJE NAJWIĘKSZE ZAROBKI, TO ZNACZY, ŻE PŁACI DOBRZE. Zdobył dominującą pozycję na rynku i ciągnie z tego ogromne zyski płacąc za towar 10 centów, a odsprzedając go 500 czy 600% drożej. Widocznie tyle jest warta usługa pośrednictwa, świadczona przez Shutterstock. Jeżeli inne stocki zarabiają na odsprzedaży „tylko” 100, 200 albo 300% procent, to znaczy, że są mniej skutecznymi pośrednikami. Jeżeli jednak Shutterstock przegiął pałę i wycenił swoją usługę zbyt wysoko, to konkurencja zrobi mu z d...y jesień średniowiecza, czego sobie i Wam życzę. Możemy pomóc sobie i tej konkurencji, podejmując racjonalne decyzje.
Cena papierowego dolara wynosi dziś 3,97 PLN. W hurcie będzie taniej – powiedzmy jakieś 3,95 PLN. Gdyby jakiś kantor zaczął sprzedawać dolary po 3,20 PLN, to nabywcy odnaleźli by drogę do niego, choćby znajdował się na dnie Rowu Mariańskiego. Ja wiem, że fotografia to nie jest papierowy dolar. Marże pośredników są zupełnie inne – sięgają setek %, a nie 1-2%; wycena ma też dużo większą wariancję, ALE, mimo wszystko, RYNEK DZIAŁA ZGODNIE Z OGÓLNYMI REGUŁAMI. Są różnice ilościowe, ale nie ma różnic jakościowych w działaniu różnych rynków.
Sprawa jest więc prosta. Jeżeli za nasze zdjęcie możemy dostać więcej, niż oferuje Shutterstock, nie sprzedawajmy go na Shutterstocku. Proste? Proste! Oczywiste? Oczywiste! Jeżeli jakieś zdjęcie ma ponadprzeciętną wartość i jest komuś naprawdę potrzebne, to nabywca odnajdzie je i na Adobe, i na innym stocku – nawet na „makro”.
Jeżeli jednak zajmujemy się fotografowaniem kanapek z serem, a na świecie żyje 100 tysięcy ludzi, którzy potrafią zrobić równie dobre zdjęcia kanapki z serem i każdego dnia napływają na stocki kolejne zdjęcia kanapek z serem (ani gorsze, ani lepsze od naszych), to oczywiste jest, że wartość zdjęcia kanapki z serem w końcu zrówna się z kosztami produkcji. A że rynek ma pewną bezwładność, cena takiego zdjęcia na pewien czas zanurkuje nawet poniżej kosztów produkcji. Robienie zdjęć staje się coraz łatwiejsze, więc poziom przy którym zaczynają się godziwe zyski każdego dnia podnosi się. Zrobiłem dziś zdjęcie bardzo ładnego porostu. Całkiem ładne zdjęcie. 50 lat temu cały świat na widok takiego zdjęcia sfajdał by się z zachwytu, a NG albo inne prestiżowe czasopismo zapłaciłoby górę złota. A dziś? Dziś prawie każdy potrafi zrobić takie zdjęcie i na AS można kupić co najmniej kilkanaście równie dobrych o tej samej tematyce. Żeby dużo zarobić, trzeba zrobić coś o wiele, wiele lepszego – o wiele, wiele trudniejszego.
PODSUMOWANIE
Zachęcam wszystkich, aby starali się poprawnie wyceniać swoje prace. Być może Shutterstock dobrze płaci za sieczkę, ale ciut lepsze zdjęcia warto wstawić gdzie indziej. Dużym błędem jest konkurowanie z samym sobą – katastrofalnym błędem jest na przykład wstawienie tego samego zdjęcia na mikro i na makro. Ale błędem jest też sprzedawanie za 10 centów czegoś, co można gdzieindziej sprzedać na przykład za 23 centy.
Osobnym zagadnieniem jest luka między mikro a makro, czyli zagadnienie zdjęcia „Y”. Nawet bardzo mały spółdzielczy stock mógłby wejść w tę lukę, pozbawiając wielkie stocki odrobiny zysków i zwiększając zarobki fotografów. Padła tu propozycja stworzenia własnego stoku. Może żartobliwa, ale to wcale nie jest żart. Innym razem o tym napiszę (bo już drugie kury piały), jeżeli wcześniej śmiechem mnie nie zabijecie, jako głupiego świeżaka, który ośmielił się odezwać pośród starszych i mądrzejszych.