2008-09-03, 21:55:55
Nieraz nie ma wyboru - od czegoś trzeba zacząć.
Mnie np. stocki przez 3 lata kiedy tam jestem nauczyły fotografii. Nauczyły mnie przede wszystkich "oka" do reklamy, umiejętnosci wypatrzenia tego co sie sprzeda, sztuki przewidywania, pokory wobec wlasnej twórczości oraz cały czas dają mi motywację żeby się kształcić w tym kierunku i siedzieć w temacie fotografii, fotografii jakby nie patrzeć komercyjnej.
Kiedy porównam moje zdjęcia sprzed 3 lat do dzisiejszych, widze kolosalną róznice - i to w kompozycji jak i technice. Inna bajka.
2 sprawa - stocki dały mi zarobić na caly mój niemały już sprzęt. Dzięki nim mam zawsze conajmniej kilkutysięczną rezerwe w moim budżecie, co na studiach sie napewno przydaje. I wiem ze chocbym teraz "rzucił" stocki (nic nie wysylal od tego momentu), mam przez najblizsze 2-3 lata a moze i dluzej stały dochód, średnio napewno nie mniejszy niz pensja pielęgniarki w Polsce. Za co? Za to ze robilem i robie to co lubie.
To jest tylko mój przyklad, ale mozna znaleźć ich dużoooo wiecej.
Kolejna rzecz - nikt nie mówi zebys wrzucal tam wszystkie swoje zdjęcia. Te najlepsze, powiedzmy "artystyczne" zostaw dla siebie, na wystawy, tudzież do agencji oferujacych licencje RM, typu Alamy.
No i ostatnia rzecz, microstocki (nie myl z dużymi stockami jak Corbis, Alamy, Getty) nie są zajęciem na cale życie. Jak napisalem dla mnie są etapem przejsciowym, chociaz bez wyjatków nie ma reguly jak chociazby słynny Yuri A.
Podsumowując - napisales ze stocki przyciagają mlodych fotografów, placąc im smieszne stawki za publikacje warte miliony... ok, zgadzam się. Skoro dalem w ten sposób komuś zarobić to niech tak będzie. Ale wiem ze gdyby nie to, to teraz dalej bym siedzial gdzies na plfoto i wstawiał gniotki przedstawiające mojego psa/kota albo portrety jakiegos dziadka na ulicy wykonane kitem w B&W, oczekujac zachwytów
Mnie np. stocki przez 3 lata kiedy tam jestem nauczyły fotografii. Nauczyły mnie przede wszystkich "oka" do reklamy, umiejętnosci wypatrzenia tego co sie sprzeda, sztuki przewidywania, pokory wobec wlasnej twórczości oraz cały czas dają mi motywację żeby się kształcić w tym kierunku i siedzieć w temacie fotografii, fotografii jakby nie patrzeć komercyjnej.
Kiedy porównam moje zdjęcia sprzed 3 lat do dzisiejszych, widze kolosalną róznice - i to w kompozycji jak i technice. Inna bajka.
2 sprawa - stocki dały mi zarobić na caly mój niemały już sprzęt. Dzięki nim mam zawsze conajmniej kilkutysięczną rezerwe w moim budżecie, co na studiach sie napewno przydaje. I wiem ze chocbym teraz "rzucił" stocki (nic nie wysylal od tego momentu), mam przez najblizsze 2-3 lata a moze i dluzej stały dochód, średnio napewno nie mniejszy niz pensja pielęgniarki w Polsce. Za co? Za to ze robilem i robie to co lubie.
To jest tylko mój przyklad, ale mozna znaleźć ich dużoooo wiecej.
Kolejna rzecz - nikt nie mówi zebys wrzucal tam wszystkie swoje zdjęcia. Te najlepsze, powiedzmy "artystyczne" zostaw dla siebie, na wystawy, tudzież do agencji oferujacych licencje RM, typu Alamy.
No i ostatnia rzecz, microstocki (nie myl z dużymi stockami jak Corbis, Alamy, Getty) nie są zajęciem na cale życie. Jak napisalem dla mnie są etapem przejsciowym, chociaz bez wyjatków nie ma reguly jak chociazby słynny Yuri A.
Podsumowując - napisales ze stocki przyciagają mlodych fotografów, placąc im smieszne stawki za publikacje warte miliony... ok, zgadzam się. Skoro dalem w ten sposób komuś zarobić to niech tak będzie. Ale wiem ze gdyby nie to, to teraz dalej bym siedzial gdzies na plfoto i wstawiał gniotki przedstawiające mojego psa/kota albo portrety jakiegos dziadka na ulicy wykonane kitem w B&W, oczekujac zachwytów