2014-02-26, 23:18:09
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 2014-02-26, 23:30:13 {2} przez Ariene.)
@ Fotek
Napisałeś zrozumiale Co dziś degustujemy?
Co do dylematów, raczej to mój post będzie niezrozumiały... Zostawmy na chwilę osobny temat jakim jest podział na zdjęcia artystyczne i czysto użytkowe. Zastanawiam się jedynie nad oczywistością:
Sławcio sprzedaje foty na stocku X oraz Y (dwa z wielu dziesiątek dostępnych miejsc i możliwości do efektywnej sprzedaży swojej pracy), które to stocki sprzedają jego zdjęcia za (uogólniam) $0,30. W tej cenie klient otrzymuje niemal niczym nieograniczone prawo do korzystania z pliku, druki, wyświetlanie, powielanie, wszystko, czego dusza pragnie... Klient wie, że w tym stocku warto kupować, bo (jak mówią liczne komentarze w sieci) stock X czy Y jest najtańszy i bez limitów... Klient mówi o tym kolegom, którzy podzielają opinię i również przychodzą tutaj kupować zdjęcia wspomnianego fotografa hobbysty na rozszerzonej licencji, za którą w innym stocku, bardziej szanującym pracę artysty fotografa, musiałby zapłacić ... no, sporo więcej
Kto się cieszy?
Agencja, bo ma te swoje 85-65% zysku (oficjalnego, pomijamy czynniki nieznane, jak ostatnio PP),
klient, bo trafił ... heh, niezłą okazję, foty jak za free
fotograf? Tak, bo zarobił 0,3 zamiast 20-200$... (ten, który się nie cieszył już zmienił miejsce handlu).
Oczywiście, że nie ma sensu wojować ze stockami i próbować zmieniać ich zasady gry Oczywiście, że można zmienić swoje zasady
Podsumowując.
Nie akceptuję sytuacji, współpracy z agencją, która daje mi zarobić 0,25$-0,30$ za DL, podczas gdy plik jest kupiony przez klienta z trzeciej ręki za cenę 90$. Nie godzę się na to! Nie tylko zdjęcie artystyczne, ale także typowo użytkowe ma potencjał... Nie wolno o tym zapominać w swojej pracy.
Nie zamierzam odbierać sobie możliwości zarobku w poważniejszych stawkach za licencje rozszerzone, czy kredyty, wysyłając zdjęcia do (zbyt) tanich agencji, rozdających obrazy za prawie darmo, na licencjach nieadekwatnych do zarobku (przez fotografa).
Jeżeli podoba się komuś taki system pracy (lub jest zmuszony, co chciałam wcześniej pominąć), to ok. Jego decyzja, jego biznes, nie wnikam. Nie dla niego ten wątek, bo i po co czytać, skoro temat zostanie olany?
Temat poruszyłam, gdyż zauważyłam spore braki w orientacji, co się w ogóle dzieje w świecie microstocków... Cieszę się, jeśli komuś pomogło to otworzyć oczy. Jeśli przełoży się to na podjęcie pewnych decyzji, a w konsekwencji, na poważniejsze przychody, to tylko się cieszyć
Dalej to już tylko czysty marketing
Napisałeś zrozumiale Co dziś degustujemy?
Co do dylematów, raczej to mój post będzie niezrozumiały... Zostawmy na chwilę osobny temat jakim jest podział na zdjęcia artystyczne i czysto użytkowe. Zastanawiam się jedynie nad oczywistością:
Sławcio sprzedaje foty na stocku X oraz Y (dwa z wielu dziesiątek dostępnych miejsc i możliwości do efektywnej sprzedaży swojej pracy), które to stocki sprzedają jego zdjęcia za (uogólniam) $0,30. W tej cenie klient otrzymuje niemal niczym nieograniczone prawo do korzystania z pliku, druki, wyświetlanie, powielanie, wszystko, czego dusza pragnie... Klient wie, że w tym stocku warto kupować, bo (jak mówią liczne komentarze w sieci) stock X czy Y jest najtańszy i bez limitów... Klient mówi o tym kolegom, którzy podzielają opinię i również przychodzą tutaj kupować zdjęcia wspomnianego fotografa hobbysty na rozszerzonej licencji, za którą w innym stocku, bardziej szanującym pracę artysty fotografa, musiałby zapłacić ... no, sporo więcej
Kto się cieszy?
Agencja, bo ma te swoje 85-65% zysku (oficjalnego, pomijamy czynniki nieznane, jak ostatnio PP),
klient, bo trafił ... heh, niezłą okazję, foty jak za free
fotograf? Tak, bo zarobił 0,3 zamiast 20-200$... (ten, który się nie cieszył już zmienił miejsce handlu).
Oczywiście, że nie ma sensu wojować ze stockami i próbować zmieniać ich zasady gry Oczywiście, że można zmienić swoje zasady
Podsumowując.
Nie akceptuję sytuacji, współpracy z agencją, która daje mi zarobić 0,25$-0,30$ za DL, podczas gdy plik jest kupiony przez klienta z trzeciej ręki za cenę 90$. Nie godzę się na to! Nie tylko zdjęcie artystyczne, ale także typowo użytkowe ma potencjał... Nie wolno o tym zapominać w swojej pracy.
Nie zamierzam odbierać sobie możliwości zarobku w poważniejszych stawkach za licencje rozszerzone, czy kredyty, wysyłając zdjęcia do (zbyt) tanich agencji, rozdających obrazy za prawie darmo, na licencjach nieadekwatnych do zarobku (przez fotografa).
Jeżeli podoba się komuś taki system pracy (lub jest zmuszony, co chciałam wcześniej pominąć), to ok. Jego decyzja, jego biznes, nie wnikam. Nie dla niego ten wątek, bo i po co czytać, skoro temat zostanie olany?
Temat poruszyłam, gdyż zauważyłam spore braki w orientacji, co się w ogóle dzieje w świecie microstocków... Cieszę się, jeśli komuś pomogło to otworzyć oczy. Jeśli przełoży się to na podjęcie pewnych decyzji, a w konsekwencji, na poważniejsze przychody, to tylko się cieszyć
Dalej to już tylko czysty marketing