2014-01-16, 14:33:36
(2014-01-16, 13:05:45)GregorK napisał(a): Czy robie, czy nie robie wynik ten sam, więcej, nie robiąc nie dokładam ... odpowieź nasuwa się sama.
aż się prosi zacytować klasyka:
"gdyby całe życie leżał mniejszą czynił by On stratę"
a stocki - no cóż; można je kochać i nienawidzieć; sam jestem ciekaw ile jeszcze ja pociągnę tak jak teraz; mam stocki i jeszcze dwie gałęzie freelancerskie, plus tego taki że mogę sobie nimi dosyć dowolnie żonglować teraz np. wziąłem stocki na pierwszy plan, pociągnę tak z 6 miesięcy - jak się uda - i zobaczymy jaki będzie efekt. Zaczynając zabawę w stocki biznes ten jawił mi się jako spokojna, fajna robota, taki lajcik za niezłą kaskę. Powrzucam trochę plików a potem poleżę do góry brzuchem a kasa dzwoni sobie nocami i dniami, czy coś robię czy nie - zarabiam. Dziś przypomina mi to kierat w którym jak nie wyrobię dziennej normy to nie mogę uczciwie zasnąć bo sen z powiek spędza mi widmo rychłego głodu a w uszach dźwięczy pytanie mojej córki: tato... dlaczego?
Co do tematu wątku - ja koronę zdjąłem w październiku 2009, więc biorąc pod uwagę dynamikę tego rynku moje przemyślenia są mocno nieaktualne, ale generalnie nie żałuję.