2013-11-24, 05:28:52
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 2013-11-24, 05:35:19 {2} przez SHaiith.)
Witajcie. Sam nie wiem co napisać. Może napiszę tak.
1. To o czym pisał kolega Canion1 ma rację. Stocki to taśma produkcyjna ze zmiennym produktem. Należy przyjąć jakąś systematykę pracy dostosowaną do swoje typu życia. Trzeba sobie założyć, że wgrywam miesięcznie 50, 100, 200, 300 zdjęć. Nie mówię tutaj o robieniu tylu sesji, o czym dalej. Wszystkie stocki na swoich blogach piszą, że systematyczność procentuje. Wydaje się to dość logiczne. Bo po co jakiś bank zdjęć miałby promować fotografa, który nawet jeżeli robi super zdjęcia to wrzuca je co 6 miesięcy. Kupujący widzieliby przez 6 miesięcy ciągle te same fotografie. Szybko by znaleźli inny bank zdjęć. W tym interesie czasami nie chodzi o jakość ale o różnorodność. Tylko nie wolno zmieniać całkiem tematyki, gdyż stali klienci odejdą, a nowi nie przyjdą, bo nie widzą ukierunkowania fotografa na dany temat. W końcu jak coś jest uniwersalne to nie jest do niczego.
Przypomina mi się ogłoszenie jednej z restauracji, która szukała fotografa od żywności. Zgłosili się sami ludzie co fotografują śluby. Mówię o tym, ze nie można mieć wszystkiego w portfolio. Trzeba się ukierunkować. Zboczyłem z tematu znowu.
2. Nie wiem czy warsztaty pomogą, byłem na wielu i zawsze byłem zawiedziony. Może nie byłem na tych co trzeba nie wiem. Co ja robię, nie wiem czy dobrze ale mam taką metodykę. Czytam czytam i jeszcze raz oglądam inne zdjęcia. Kupuje Food & Friend, mojegotowanie, czy Donna Hay czy cokolwiek przedstawia dobre fotografie żywności. Gdziekolwiek zobaczę ciekawe zdjęcia od razu kupuję, w sumie rzadko czytam gazety. Natomiast dużo czytam książek o fotografii. O kompozycji, czy oświetleniu. Rozpoczętych książek chyba mam 20. Na tym forum Thomas pisał o książkach dotyczących stylizacji jedzenia. Czytałem i polecam. Ponadto wielu pewnie nie korzysta podczas doboru rekwizytów z koła barw. U mnie to podstawa. jeżeli mam scenę zdominowaną przez jeden kolor, to dodaje drugi kolor, który złamie ten dominujący np: mam scenę brązową dodaje zieleń itd...
Kiedyś czytałem nawet o stylizacji mieszkań pod tym kątem, czy dobieraniu dodatków do stroju. Wszystko czasami pomaga podczas sesji, aby wiedzieć jak łączyć kolory
3. Metody pracy. Wydaje mi się, ze to klucz do sukcesu. ja np: robię 1-2 sesje w miesiącu ale poświęcam na to cały dzień/ weekend. Produkuje dużo zdjęć, połowę odrzucam, za jakość, similary. Z takiej paczki wybieram połowę unikatowych zdjęć. Resztę zostawiam na później. Potem do takiej paczki dorzucam zdjęcia z innych sesji. Takim sposobem wrzucam sporo zdjęć o różnej tematyce. Po roku i około 30 sesjach mogę spokojnie zrobić 2-3 paczki po 100 zdjęć bez robienia sesji. Wiadomo ryzyko odrzutów zdjęć za similary jest duże, ale to czasie to procentuje. Czasami robię super sesje, zdjęcia mi się podobają, ale nie sprzedają się w ogóle. Bo np: nie ten sezon, cokolwiek. Dopiero po 3 wrzutce za 6 miesięcy foty zaczynają iść. Dlatego wrzucanie fotek przez pół roku z tej samej sesji, nawet po 2-3 fotki kiedyś zaprocentuje.
4. Praktyka. Ale nic tak nie daje dobrej praktyki jak fotografowanie i nie poddawanie się. Mi wychodzi co 3 sesja dobrze, no tak, ze jestem z niej zadowolony. I nie ważne czy dużo prac włożyłem w daną sesje. Zdarza się, że nie wychodzi i trzeba się z tym pogodzić. Czasami po sesji mam chęć sformatować kartę. Serio. Nie ma ludzi co pstrykną i mają kadry życia. To wszystko to po prostu ciężka praca.
Jak na drugim etacie (chyba, że ktoś działa na full time). Trzeba znaleźć na to czas i powiązać za swoim życiem.
5. Co do samego portfolio i zdjęć. Zdjęcia mi się podobają. Co bym zmienił 3 rzeczy:
- staraj się aby zdjęcia wyróżniały się od reszty. Jak ja planuję sesje, to najpierw myślę co chce sfotografować, potem przeszukuje główne banki zdjęć co w tej tematyce już jest zrobione. Najlepsze kadry jakie znajdę. I zapisuję je, aby TAK NIE ROBIĆ, aby zrobi to inaczej. tak aby zdjęcia się wyróżniały. Aby w miniaturce wyglądały dobrze, tzn aby było wiadomo co jest na zdjęciu. Powód jest dość prosty. Jak zrobię nawet super zdjęcie ale wygląda jak inne super zdjęcie na 1 stronie w wyszukiwarce. To klient raczej nie będzie szukał moje zdjęcia na setnej stronie tylko kupi te na pierwszej bo takiego szukał. Warto o tym pomyśleć.
- Popracuj nad oświetleniem. Wszystko piszą, że jedzenie najlepiej fotografować w świetle zastanym. Ja tylko i wyłącznie pracuję z błyskiem. Mam większa kontrolę na światłem. Wyjątkiem jest fotografowanie na świeżym powietrzu, w tym przypadku mieszam błysk z zastanym.
- No i ostatnia rada zwiększ portfolio. Planuj sesje z kilkumiesięcznym wyprzedzeniem. W grudniu planuje 50 sesji na cały rok. Oczywiście wszystko się zmienia w ciągu roku, coś wpada coś wypada. Wypisuje tematy kiedy je zrealizuję biorąc pod uwagę lokalne produkty dostępne na targu. Ale jak nie mam pomysłu na sesję to zaglądam na listę z grudnia i już mam kilka pomysłów.
Kurde znowu się rozpisałem, mam nadzieję, że pomogłem.
1. To o czym pisał kolega Canion1 ma rację. Stocki to taśma produkcyjna ze zmiennym produktem. Należy przyjąć jakąś systematykę pracy dostosowaną do swoje typu życia. Trzeba sobie założyć, że wgrywam miesięcznie 50, 100, 200, 300 zdjęć. Nie mówię tutaj o robieniu tylu sesji, o czym dalej. Wszystkie stocki na swoich blogach piszą, że systematyczność procentuje. Wydaje się to dość logiczne. Bo po co jakiś bank zdjęć miałby promować fotografa, który nawet jeżeli robi super zdjęcia to wrzuca je co 6 miesięcy. Kupujący widzieliby przez 6 miesięcy ciągle te same fotografie. Szybko by znaleźli inny bank zdjęć. W tym interesie czasami nie chodzi o jakość ale o różnorodność. Tylko nie wolno zmieniać całkiem tematyki, gdyż stali klienci odejdą, a nowi nie przyjdą, bo nie widzą ukierunkowania fotografa na dany temat. W końcu jak coś jest uniwersalne to nie jest do niczego.
Przypomina mi się ogłoszenie jednej z restauracji, która szukała fotografa od żywności. Zgłosili się sami ludzie co fotografują śluby. Mówię o tym, ze nie można mieć wszystkiego w portfolio. Trzeba się ukierunkować. Zboczyłem z tematu znowu.
2. Nie wiem czy warsztaty pomogą, byłem na wielu i zawsze byłem zawiedziony. Może nie byłem na tych co trzeba nie wiem. Co ja robię, nie wiem czy dobrze ale mam taką metodykę. Czytam czytam i jeszcze raz oglądam inne zdjęcia. Kupuje Food & Friend, mojegotowanie, czy Donna Hay czy cokolwiek przedstawia dobre fotografie żywności. Gdziekolwiek zobaczę ciekawe zdjęcia od razu kupuję, w sumie rzadko czytam gazety. Natomiast dużo czytam książek o fotografii. O kompozycji, czy oświetleniu. Rozpoczętych książek chyba mam 20. Na tym forum Thomas pisał o książkach dotyczących stylizacji jedzenia. Czytałem i polecam. Ponadto wielu pewnie nie korzysta podczas doboru rekwizytów z koła barw. U mnie to podstawa. jeżeli mam scenę zdominowaną przez jeden kolor, to dodaje drugi kolor, który złamie ten dominujący np: mam scenę brązową dodaje zieleń itd...
Kiedyś czytałem nawet o stylizacji mieszkań pod tym kątem, czy dobieraniu dodatków do stroju. Wszystko czasami pomaga podczas sesji, aby wiedzieć jak łączyć kolory
3. Metody pracy. Wydaje mi się, ze to klucz do sukcesu. ja np: robię 1-2 sesje w miesiącu ale poświęcam na to cały dzień/ weekend. Produkuje dużo zdjęć, połowę odrzucam, za jakość, similary. Z takiej paczki wybieram połowę unikatowych zdjęć. Resztę zostawiam na później. Potem do takiej paczki dorzucam zdjęcia z innych sesji. Takim sposobem wrzucam sporo zdjęć o różnej tematyce. Po roku i około 30 sesjach mogę spokojnie zrobić 2-3 paczki po 100 zdjęć bez robienia sesji. Wiadomo ryzyko odrzutów zdjęć za similary jest duże, ale to czasie to procentuje. Czasami robię super sesje, zdjęcia mi się podobają, ale nie sprzedają się w ogóle. Bo np: nie ten sezon, cokolwiek. Dopiero po 3 wrzutce za 6 miesięcy foty zaczynają iść. Dlatego wrzucanie fotek przez pół roku z tej samej sesji, nawet po 2-3 fotki kiedyś zaprocentuje.
4. Praktyka. Ale nic tak nie daje dobrej praktyki jak fotografowanie i nie poddawanie się. Mi wychodzi co 3 sesja dobrze, no tak, ze jestem z niej zadowolony. I nie ważne czy dużo prac włożyłem w daną sesje. Zdarza się, że nie wychodzi i trzeba się z tym pogodzić. Czasami po sesji mam chęć sformatować kartę. Serio. Nie ma ludzi co pstrykną i mają kadry życia. To wszystko to po prostu ciężka praca.
Jak na drugim etacie (chyba, że ktoś działa na full time). Trzeba znaleźć na to czas i powiązać za swoim życiem.
5. Co do samego portfolio i zdjęć. Zdjęcia mi się podobają. Co bym zmienił 3 rzeczy:
- staraj się aby zdjęcia wyróżniały się od reszty. Jak ja planuję sesje, to najpierw myślę co chce sfotografować, potem przeszukuje główne banki zdjęć co w tej tematyce już jest zrobione. Najlepsze kadry jakie znajdę. I zapisuję je, aby TAK NIE ROBIĆ, aby zrobi to inaczej. tak aby zdjęcia się wyróżniały. Aby w miniaturce wyglądały dobrze, tzn aby było wiadomo co jest na zdjęciu. Powód jest dość prosty. Jak zrobię nawet super zdjęcie ale wygląda jak inne super zdjęcie na 1 stronie w wyszukiwarce. To klient raczej nie będzie szukał moje zdjęcia na setnej stronie tylko kupi te na pierwszej bo takiego szukał. Warto o tym pomyśleć.
- Popracuj nad oświetleniem. Wszystko piszą, że jedzenie najlepiej fotografować w świetle zastanym. Ja tylko i wyłącznie pracuję z błyskiem. Mam większa kontrolę na światłem. Wyjątkiem jest fotografowanie na świeżym powietrzu, w tym przypadku mieszam błysk z zastanym.
- No i ostatnia rada zwiększ portfolio. Planuj sesje z kilkumiesięcznym wyprzedzeniem. W grudniu planuje 50 sesji na cały rok. Oczywiście wszystko się zmienia w ciągu roku, coś wpada coś wypada. Wypisuje tematy kiedy je zrealizuję biorąc pod uwagę lokalne produkty dostępne na targu. Ale jak nie mam pomysłu na sesję to zaglądam na listę z grudnia i już mam kilka pomysłów.
Kurde znowu się rozpisałem, mam nadzieję, że pomogłem.