2012-12-31, 16:32:29
Wczuwając się w położenie pytającego, wyobraziłem sobie, że nagle ktoś mnie pozbawia wszystkich zabawek, zostawiając nieprzekraczalną kwotę 1000zł na "odkucie się" (nie licząc w miarę sprawnego komputera, niezbędnego w całym tym interesie). Jako wieloletni nikoniarz, wziąłbym używane body D80 plus całkiem przyzwoity optycznie, a równocześnie tani jak barszcz na wtórnym rynku, kitowy 18-55VR. Zaletą tego szkła jest niewielka minimalna odległość ostrzenia, co przy 55mm pozwala wypełnić kadr przedmiotem nieco miejszym niż 8cm, a to w zupełności wystarcza do wszelkich "przedmiotów na białym tle". No i uniwersalność powoduje, że przyda się również w terenie. Do tego statyw za 100zł, zaimprowizowana blenda z czegoś białego lub nawet lustra i tło z kupionego w sklepie dla plastyków kartonu (lepsza, bo trwalsza i dająca się zmywać, ale równocześnie droższa, będzie matowa folia do wyklejania). Wszystko razem w 1000zł powinno się zmieścić. Oczywiście nie musi być Nikon, w innych systemach też coś się znajdzie. Wieszamy tło na jakiejś zaimprowizowanej konstrukcji, by płynnie przechodziło z pionu w poziom i jedziemy, wykorzystując okno jako źródło światła. Mając taki zestaw można w szybkim tempie natłuc kilkaset zdjęć, które wysłane na stocki, powinny po paru miesiącach dać zarobki, pozwalające na kolejne zakupy, czyli jakieś lampy, większe tło do zdjęć ludzi, kolejny obiektyw itd. Pominąłem pliki raw i zakup programu do ich obróbki. Na początkowym etapie jpg prosto z puszki i darmowy gimp powinny wystarczyć
Pytający nie pisze, czy ma jakąś podbudowę teoretyczną i doświadczenie w manualnych ustawieniach aparatu, a bez tego efekty będą marne, choc przy odrobinie smykałki i samozaparcia, opanowanie tego wszystkiego nie powinno trwać długo. Równie szybko może też przyjść zniechęcenie, wtedy sprzedaż klamotów za cenę niewiele niższą, niż się je kupiło, nie powinna być bardzo dotkliwa
Pytający nie pisze, czy ma jakąś podbudowę teoretyczną i doświadczenie w manualnych ustawieniach aparatu, a bez tego efekty będą marne, choc przy odrobinie smykałki i samozaparcia, opanowanie tego wszystkiego nie powinno trwać długo. Równie szybko może też przyjść zniechęcenie, wtedy sprzedaż klamotów za cenę niewiele niższą, niż się je kupiło, nie powinna być bardzo dotkliwa