2011-04-04, 14:14:18
Historie o lampie błyskowej przypominają mi te o telefonach komórkowych uszkadzających mózg Ja fotografuje dzieciaki od trzech lat, w 90 % doświetlam lampą (odbite od parasolki i na najmniejszej mocy ale nie ze względów zdrowotnych tylko estetycznych, niestety nie w kazdych warunkach i nie o kazdej porze mamy do dyspozycji swiatło dzienne, nie mowiac juz, ze dzięki flashom mozna uzyskac jeszcze nieco dekoracyjnych efektów - a nie chodzi o to, zeby zdjecia byly, tylko zeby byly fajne
wydaje mi się, że godzinna sesja raz na jakis czas nie ma mozliwosci zrobic dziecku krzywdy, podobnie jak kilkuminutowa rozmowa telefonem komórkowym obawiac się mogą raczej ci, którzy dzien w dzien długimi godzinami narazeni są na promieniowanie.. a co do komfortu dziecka i tego, ze lampa moze je razic - nie walic pełną mocą proste
wydaje mi się, że godzinna sesja raz na jakis czas nie ma mozliwosci zrobic dziecku krzywdy, podobnie jak kilkuminutowa rozmowa telefonem komórkowym obawiac się mogą raczej ci, którzy dzien w dzien długimi godzinami narazeni są na promieniowanie.. a co do komfortu dziecka i tego, ze lampa moze je razic - nie walic pełną mocą proste